- Harry ja nie pasuję do tego świata... To nie moja bajka. - odparła cicho.
- Moja też nie, ale taki mam obowiązek. - musnąłem ustami wierzch jej dłoni.
- Ale ja nie mam milionów na koncie, setek operacji plastycznych, nie mam nic! Jestem tylko głupią,biedną dziewczynką która uciekła z małego rodzinnego miasta i teraz ledwo wiąże koniec z końcem! - zachichotałem patrząc jak w panice przeszukuje swoją kosmetyczkę w poszukiwaniu czegoś co według niej miało upiększyć jej twarz. Nic jej nie pomoże.
Jest idealna, doskonała sama w sobie.
- Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Również jeśli chodzi o pieniądze. - spochmurniałem trochę. Nie mówiła mi, że ma problemy.
- Nie chcę cię wykorzystywać... nie chcę żeby komuś się wydawało że jestem z tobą dla pieniędzy. - powiedziała cicho podchodząc do lustra z tuszem do rzęs w ręku.
- Ale ja CHCĘ tobie pomóc, i ci pomogę. Mam aż za dużo tego gówna. - mruknąłem. Tak na prawdę pieniądze były moim największym problemem.
- Widzisz jak bardzo się różnimy? - zauważyłem w odbiciu w lustrze że się uśmiecha i przez chwilę przestaje maltretować swoją twarz tymi chemikaliami.
- Przeciwieństwa się przyciągają. - odparłem podchodząc do niej powoli. Pochyliłem się nad nią.
- Wyglądasz cholernie seksownie w tej sukience. - wymruczałem. - I spodziewaj się, że jak wrócimy będę zmuszony się tobą nacieszyć.
Zaczerwieniła się lekko i spuściła głowę. Jak to możliwe, że ona nadal tak reagowała? Przecież już to robiliśmy. Zawsze zasłaniała przede mną nawet dekolt sukienki...
- Wstydzisz się mnie? - spytałem.
Pokręciła głową i jak gdyby nigdy nic wróciła do maltretowania swojej twarzy.
Chciałem drążyć temat bo byłem przekonany, że teraz zaprzeczyła bo chciała uniknąć tematu, jednak nie chciałem psuć tego dnia jakąś kłótnią czy... czymkolwiek co by z tej rozmowy wynikło.
- Czekam w garażu. - odparłem tylko i zostawiłem ją samą.
Dla czego zawsze się przede mną zakrywa? Dla czego mnie okłamuje?
Ta cisza panująca w garażu zawsze mnie uspokajała. Zapach benzyny, ciche szmeranie silnika. Oparłem się o maskę samochodu wzdychając.
,,Gdyby wtedy ojciec mi pozwolił... gdybym poszedł do X-Factora moje życie było by zupełnie inne. Nie siedziałbym w tym okropnie bogatym domu... Gdyby mi się udało byłbym na tym bankiecie w roli kogoś, kto odniósł sukces w tym programie, kogoś kto spełnił marzenia, kogoś kto walczył, i wreszcie kogoś kto realizuje swoje wizje i robi to co kocha. Tymczasem będę tam jako właściciel wytwórni gdzie Ci, którzy odnieśli sukces nagrywają płyty. Tej wytwórni, do której trafiłbym gdyby..."
Znowu się tym zadręczam...
Popatrzmy na to z innej strony. Gdyby nie to, nie poznałbym Amelie...
- Harry? - cichy głos wyrwał mnie z zamyślenia. ,,O wilku mowa"
- Gotowa? - spytałem omiatając ją wzrokiem. Wyglądała idealnie.
- Tak, ale... - zawahała się i powoli do mnie podeszła.
Delikatnie wplotła palce w moje włosy i spojrzała mi się prosto w oczy.
- Jesteś dla mnie najważniejszy i bardzo cię kocham. - wyszeptała. - Wiesz o tym?
Wzruszyłem ramionami.
- Wiesz, prawda? - mocniej szarpnęła mnie za włosy... chyba za bardzo o tym nie wiedząc. Wahałem się. Oczywiście że wiem, że mnie kocha. Ale po raz pierwszy tak otwarcie i z własnej woli to powiedziała... chciałem, żeby teraz przekonywała mnie...
- Wiem. - westchnąłem. - Ale boli mnie to, że zakrywasz przede mną nawet dekolt a przy innych zachowujesz się normalnie...
- Przepraszam.... postaram się tak nie robić, ja po prostu... dziwnie na mnie działasz. - widząc moje wahanie na twarzy dodała: - ale tak pozytywnie.
Amelie's pov.
Miejsce w którym odbywał się bankiet był dokładnie taki jak myślałam: gigantyczny, nowoczesny i pełen napuszonych facetów w garniturach i kobiet w eleganckich, cholernie drogich sukienkach. Harry ścisnął moją rękę i pociągnął mnie w głąb sali. Idąc za nim ukradkiem patrzyłam na kreacje gości. Królowały marki takie jak Gucci, Alexander McQueen, Calvin Klein, Valentino ... co ja tu robię? ,,Powiedziała dziewczyna trzymająca za rękę jednego z najbogatszych ludzi na świecie który jest ubrany w garnitur Burberry i koszulę Valentino"
- Styles! Nareszcie! - krzyknął jakiś siwiejący mężczyzna. Dla własnego dobra nie patrzyłam na kobietę uczepioną do jego ramienia.
- Witaj, Luke! - przywitał się Harry. - To jest Amelie, moja partnerka.
Wow, zostałam nazwana ,,partnerką", widać w tym świecie określenie ,,dziewczyna" jest zbyt powszechne.
Mężczyzna przeniósł swój wzrok na mnie.
- Miło mi poznać tak piękną kobietę. - odparł i szarmancko pochylił się całując moją dłoń. - Jestem Luke Martin, a to moja narzeczona.
Blondynka która do tej pory wpatrywała się w Harry'ego obojętnie skinęła mi głową.
- Przepraszam, musimy niestety was opuścić, muszę z kimś porozmawiać. - odparł Harry zmienionym głosem. Był jakiś... bardziej surowy, zimny, niższy. Dokładnie taki, jakim zwracał się do personelu wytwórni.
W oddali zobaczyłam Zayn'a i Perrie, od razu do nich się skierowaliśmy.
- Malik... Smith chce nas u siebie. - warknął cicho Harry. Spojrzałam się na niego. Był inny.
Uśmiech z twarzy Zayn'a od razu zniknął, powiedział tylko że zostawią nas na chwile, pocałował w policzek Perrie i oboje się oddalili. Harry nie powiedział mi nic. Nie powiedział kiedy wróci, gdzie idzie, nie pożegnał się...
Nie wiem ile czasu minęło, ale miałam dość tej atmosfery.
Siedziałam z Perrie w kącie gigantycznej sali zapełnionej ludźmi. Zastanawiałam się, co się stało... Denerwowały mnie te wszystkie spojrzenia kobiet skierowane na Harry'ego.
- Chcę do domu... - jęknęła Perrie przymykając oczy.
- Ja też... Wiedziałam, że Harry nie potrzebnie mnie tu ciągnął.
- Potrzebnie. On i Zayn też nie są tu zbyt szczęśliwi, ale chciał żebyś go wspierała.
- Wspierała. - prychnęłam. - Jak nawet nie wiem gdzie jest. Pewnie pije gdzieś ile się da i cieszy się tym powodzeniem u wypudrowanych laluń.
Perrie się uśmiechnęła.
- Cieszę się że jesteś. Wcześniej musiałam to sama wytrzymywać. Teraz jesteśmy w tym razem.
- Czyli... ty wiesz coś o tych ludziach? No wiesz, na przykład o tej blondynce od Luke'a Martine'a?
- Chodzi ci o to co ją łączy z Harrym? - uśmiechnęła się.
Zachichotałam. Telepatia.
- Wiesz Amelie... nie wiem czy na prawdę chcesz to wiedzieć, bo... potem zaczniesz wypytywać o innych i....
- No bez przesady, chyba nie spał z połową tej sali nie? - zaśmiałam się.
Widząc jej skrzywioną minę straciłam pewność.
- Coś koło tego będzie... - odpowiedziała niepewnie.
_______________________________________
Muszę się Wam bez bicia przyznać że pisanie tego rozdziału szło mi strasznie ciężko.
U Was też jest tak gorąco?
Uwielbiam upały, kocham po prostu.
We wtorek wyszłam na ogród, położyłam się na leżaku nad takim mini jeziorkiem z laptopem i zaczęłam pisać. W końcu skończyło się na tym że obudziłam się 2 godziny później z napisanym jednym zdaniem xd
Dzisiaj stwierdziłam że nie może tak być i zostałam w pokoju żeby nie zasnąć.
(Odkryłam że słońce mnie usypia)
No, teraz mogę ze spokojem iść na swój leżaczek.
No to kochani
CHILL OUT ogłaszam! :D
Niedługo wakacje, już lato... czy tylko ja się tak bardzo baaaaardzo cieszę?
Choodzę do szkoły, różne stopnie zbieram
szóstki i piątki, i jedynki nie raz,
uuczę się pilnie
od niedzieli do soboty
lecz ciągle po głowie
mi chodzi taki mootyyyw:
Że jeszcze tyyylko
czerwiec
i
WAKAAAACJEEEEE
Dobra, nie przeszkadzam już wam.
Love ya! <3
Boooommmmbbbaaaaa <33333 Jestem ciekawa jak ona na tę wiadomośc zareaguje xd Kocham to ;) Czekam na nn <3 I zapraszam www.destiny-harrystylesff.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozdział jest SUPERR!! <3
OdpowiedzUsuń''- No bez przesady, chyba nie spał z połową tej sali nie? - zaśmiałam się.
Widząc jej skrzywioną minę straciłam pewność.
- Coś koło tego będzie... - odpowiedziała niepewnie.''
To mn rozwaliło !!!
Ciekawa jestem jak ona na to zareaguje ;D
Czekam na nexta i życze weny ;3333
Wow ! Swietny rozdział!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze z Harrym wszystko w porzadku....szkoda ze Harry spał z około połową sali XD oj nie ładnie...
Oby wszystko bylo dobrze ;)
Czekam na NN :) ~
wspaniały jak zawsze:)
OdpowiedzUsuń