- Nie. Do jasnej cholery nie ma mowy! - warknąłem. Poczułem dłoń Zayna na swoich plecach. Próbował mnie uspokoić choć sam był kłębkiem nerwów.
- Przykro mi. - odparł spokojnie Luke, chodź widziałem że w jego lodowatych oczach kryje się rozbawienie. - Wasi ojcowie naważyli piwa. Wy musicie je wypić. Tak było zawsze, taki był zakład. Po jednej partnerce od każdego z właścicieli, na kilka nocy a potem spokój.
Pieprzona umowa. Cholerny ojciec.
Dawne zwyczaje pieprzonych zarządców gigantycznych firm polega na pojebanym rodzaju sojuszu. Partnerka każdego z nich spędza z niektórymi z nich noce. Coś w tym stylu. Nie mogę uwierzyć, że moja matka brała w tym udział. Że mój ojciec mógł to robić z tymi pustymi dziwkami. Pewnego rodzaju wymiana, pod hasłem co moje to i twoje. Pojebane.
Mamy z Zaynem gigantyczny problem.
Ten świat nie jest taki łatwy. Zdrady są co chwilę. Szastasz pieniędzmi na prawo i lewo, dziwki, alkohol...
Ale ja nie chcę. Niedobrze mi się robi gdy wyobrażam sobie ich brudne palce na mojej nieskazitelnej Amelie. Zayn też nigdy nie zmusi Perrie do czegoś takiego.
- Nie! Nigdy się na to nie zgodzę. - Zayn mruknął.
- Niestety, to obowiązek. Jeśli nie, wasza firma przestanie istnieć. Mamy ludzi na bardzo wysokich stanowiskach.
- W takim razie zamykamy firmę. - uśmiechnąłem się. Wiedziałem, że dla Luke'a upadek Styles&Malik International oznacza tyle, co upadek jego firmy zajmującej się gromadzeniem młodych artystów i zapewniania im wytwórni i wszystkiego czego im potrzeba, i dodatkowo ogromne problemy z X-Factorem.
- Nie zrobicie tego.
- Żebyś się kurwa nie zdziwił. - warknąłem i opuściliśmy z Zaynem pomieszczenie.
Spojrzeliśmy na siebie.
- Nie ma mowy. - odparliśmy równocześnie.
Amelie's pov.
Czas mijał, obie z Perrie nudziłyśmy się gadając o bzdurach. Gdzie jest Harry? ,,Będę cały czas przy Tobie" mówił. Widzę. W ogóle to jest bez sensu. Przeleciał połowę kobiet na tej sali, więc może teraz też zabawia się ze starymi znajomymi? Wiem, że są lepsze, ładniejsze. Gdybym była facetem myślę że wybrałabym je, ale nie może mi tego wprost powiedzieć? Musiał mnie tu ciągnąć?
- Nie wiem jak ty, Pezz, ale ja stąd idę. Mam dosyć. - odparłam wstając.
- A Harry? - spytała podnosząc na mnie swój pół przytomny wzrok.
- Mam go gdzieś.
Podążyłam przez salę pełną okropnie bogatych dupków i wyszłam na zewnątrz. Zimne powietrze. Tego mi brakowało.
Nie mam pojęcia gdzie jest Harry, i wolę teraz o tym nie myśleć. Chcę po prostu do domu. Do ciepłych, ciasnych kątów mojego pokoju. W tym starym małym domu, którego cała powierzchnia zmieściłaby się w samym salonie domu Harry'ego czułam się najlepiej. Nie było nowocześnie urządzone, ale mimo to miało klimat. Nie tak jak u Styles'a, gdzie jedyne kolory to widok za oknem, a wnętrze jest czarno-białe.
Gdy dotarłam do domu ze złością rzuciłam torebką o podłogę. To był beznadziejny gest, ale przynajmniej mogłam wyładować złość. Nie ogarniam już Harry'ego, nie rozumiem kim w końcu dla niego jestem...
Harry's pov.
Come up to meet you, tell you I'm sorry
You don't know how lovely you are
I had to find you, tell you I need you
Tell you I set you apart
Nuciłem piosenkę Coldplay która akurat wydobywała się z głośnika samochodu. Amelie nie odbierała. Firma wisi na włosku. Wystarczyłoby po prostu się najebać.
To jasne, że w moim domu jej nie ma. Pojechała do swojego. ,,Brawo, Sherlocku!".
Problem w tym, że jest 5 rano. Na pewno śpi. ,,No, Sherlock, jednak istniejesz!" Przestań.
Kłócę się sam ze sobą. Jest źle.
Chciałbym po prostu rzucić to wszystko w cholerę... lub cofnąć czas, i wbrew zakazom ojca iść do X-Factora... spełnić marzenia.
Zaśmiałem się.
Moje życie już i tak nie ma sensu i dąży donikąd...
Gdy dojechałem do domu wypiłem resztkę whisky z butelki i w garniturze położyłem się spać. W tamtej chwili miałem dość wszystkiego.
- Harry do cholery! - obudził mnie wrzask Zayn'a.
Gdy otworzyłem oczy jęknąłem. Głowa mi pęka...
- Człowieku... Nie drzyj się tak... - odparłem cicho. 7 rano. Może zacząłby w końcu budzić mnie o ludzkiej porze? Spałem 2 godziny...
- Mamy problemy. Firma Luke'a wycofała wszystkie akcje. X - Factor odwołał edycję.
- Co? - poderwałem się i od razu tego pożałowałem. - Moja głowa...
- Harry... firma upada.
- Moje życie upada. - mówiąc to walnąłem się z powrotem na łóżko.
WSZYSTKO upada.
________________________________________
Przepraszam za tak długą nieobecość. Z przyczyn prywatnych musiałam wyjechać.
Ale jestem! :D
Rozdziały będą dodawane tak jak wcześniej, co 3-5 dni :)
A tu mały bonus. Wiele osób prosiło mnie o nagranie jak rysuję jakiś rysunek.
Ty to masz talent... ślicznie ci ta Cara wyszła ;* A co do rozdziału to się nie spodziewałam... ona tak po prostu wyszła, a on ją kocha i pozwali nawet by firma upadła dla niej. To jest super! Czekam z niecierpliwością na nn <3 I zapraszam do siebie :D www.destiny-harrystylesff.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO jejku! To sie porobiło:)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Czekam na NN :) ~
Super!
OdpowiedzUsuń