środa, 2 kwietnia 2014
Rozdział 17
Tradycyjnie pchnęłam ciężkie drzwi wytwórni wchodząc na surowy hol. Skierowałam się jak zwykle w stronę biurka sekretarki po harmonogram, plan dnia i płyty z demo piosenek. Jedna rzecz zmieniła się i odbiegła od rzeczywistości. Nie spoglądałam z obawą na ciemne drzwi z tak dobrze znaną mi złotą tabliczką. Teraz bardziej towarzyszyły temu motylki w brzuchu, bo wiedziałam, że Harry tam jest.
- Hej Katy! - powiedziałam. Ku mojemu zdziwieniu zamiast uśmiechniętej przyjaciółki zauważyłam obcą kobietę.
Była piękna... za piękna. Miała perfekcyjny, mocny makijaż, kształtne usta. Jej blond włosy układały się kaskadami na ramionach. Ubrana była w czarną mini i niebieską koszulę z dekoltem.
Ja miałam jedynie kreski i róż na policzkach, do tego zwykłą, nudną, pastelowo różową sukienkę...
- Amelie! - usłyszałam zachrypnięty głos za sobą. Automatycznie moje serce zabiło szybciej.
Jego włosy powróciły do formy niesfornych loków. Miał czarną koszulę w białe wzory i dopasowane spodnie od garnituru. Wyglądał zniewalająco.
- Ooo, widzę że już się poznałyście? Ami, to jest nasza nowa sekretarka, Sharon Ruth. - powiedział i objął mnie jedną ręką w pasie.
Obserwowałam, jak Sharon krzywi się na ten widok.
- Przyjdź do mnie do gabinetu. - szepnął mi na ucho i żegnając się odszedł w stronę windy.
- Mogłabym prosić o mój harmonogram? - spytałam zdezorientowana widząc, że blondynka nie zwraca na mnie uwagi.
- Nie możesz wziąć sobie tego sama? - spytała szorstko.
- O ile wiem, to jest praca sekretarki. - odparłam zdziwiona.
- Rozbawiasz mnie. - zaśmiała się pod nosem. - Zarozumiała, myśli że jest najlepsza. Na twoim miejscu popracowałabym nad wyglądem, bo Styles to chyba za wysokie progi, on był z modelkami, a nie z jakimiś... dziwkami z ulicy.
Zabolało. Ostatnio obawiałam się, że nie jestem wystarczająco dobra dla Harry'ego...
- Cóż, spalone blondyny świecące cyckami są dla niego z kolei chyba zbyt puste. - uśmiechnęłam się i szybkim krokiem odeszłam.
Przez resztę dnia myślałam tylko nad słowami Sharon. Nie wystarczająca... Znudzę się mu... Miał modelki...
- Amelie? - usłyszałam głos Louisa. Odezwał się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Jego ton był cichy...
- Tak? Przepraszam, zamyśliłam się. - spróbowałam wymusić uśmiech.
- Ta... słuchaj, możemy pogadać na korytarzu? - spytał cicho.
Gdy wyszliśmy za drzwi gdzie było normalne światło dzienne, zauważyłam, że ma strasznie podkrążone oczy i wychudłą twarz.
- Coś się stało? - zaczęłam się niepokoić.
- Eleanor ma białaczkę, i ja...
- Co? Ale... jak to? Jak?
- Ami spokojnie... przepraszam, że ostatnio taki byłem. - wciągnął głęboko powietrze. - Na jakiś czas muszę się przeprowadzić do Manchesteru...
Zrobiła krok w tył i spuściłam głowę. Louis był dla mnie wsparciem, jedyną bliską osobą w Londynie... w sumie nie miałam nikogo po za nim...
Z Eleanor nie widywałam się często ale zawsze gdy tylko mogła mi pomagała...
- Ja... ja też tam muszę jechać... przeprowadzę się tam... - zaczęłam trochę panikować. Bałam się samotności.
Zamknął mnie w swoim uścisku.
- Masz pracę, studia...
- Ale ty i Eleanor to jedyne bliskie mi osoby. - odparłam cicho.
- Ami ja też nie chcę cię zostawiać. Ty i El jesteście dla mnie najważniejsze... Będę przyjeżdżał. - jego głos się łamał. Schował twarz w moich włosach, masując mi plecy.
- Codziennie będziesz dzwonił, i mówił jak z El, a ja w weekendy będę przyjeżdżać. - dyskretnie otarłam łzę. Louis był roztrzęsiony, tak samo jak ja.
- Tutaj masz klucze. Dom jest twój. Spakowałem już walizki, wyjeżdżam... za chwilę. - widząc panikę na mojej twarzy jego oczy się zaszkliły. - Gdybym powiedział ci wcześniej martwiłabyś się dłużej. Kocham Cię, Ami. Jesteś dla mnie najważniejsza.
Pocałował mnie w czubek głowy i odszedł. Jego kroki odbijały się echem po białej posadzce. Czułam jeszcze jego zapach. Kochałam Louisa jak brata. Eleanor była moją przyjaciółką.
Zaczęłam płakać.
Usłyszałam za sobą kroki. Szybkie, pewne. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego.
Szedł szybko. Marynarka i włosy rozwiewały mu się. Wyglądał zniewalająco.
- Co to miało znaczyć, Amelie? ,,Kocham cię" ?! - był zdenerwowany.
- Harry... - zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Czułam się jak dziecko i może rzeczywiście nim byłam.
- Co się stało? - spytał a na jego twarzy widziałam teraz bardziej przerażenie niż złość.
Podbiegł do mnie i znalazłam się w jego ramionach. Pachniał tak idealnie...
- Czemu ty się tak trzęsiesz? - zmarszczył brwi. - Chodź do mojego gabinetu.
Odsunęłam się od niego, ale on szybko złapał moją rękę. Gdy mijaliśmy recepcję, i Sharon która patrzyła się na nas ,,Na Harry'ego" zasłoniłam twarz włosami, żeby nie widziała mojego rozmazanego makijażu.
Harry wyjął z kieszeni kartę, przyłożył ją do czytnika i po chwili poczułam intensywny zapach drugich perfum i whisky.
- Usiądź. - odparł krótko i podszedł do mnie. - Czemu masz takie zimne ręce?
Zdjął marynarkę i założył ją na mnie. Znowu czułam jego perfumy. Była nimi przesiąknięta.
- Louis wyjechał.
Pokiwał głową.
- Wiedziałem,że trzeba ci powiedzieć wcześniej, ale jak zwykle wszyscy mają mnie w dupie. - syknął.
- Wiedziałeś? - nie powiedział mi. Ukrywał cały czas... - od kiedy?
- Louis musiał się przecież zwolnić. Od miesiąca.
No tak. Czasem zapominam, że Harry jest tu szefem...
- Ukryłeś to przede mną... - tępo spojrzałam w okno.
- Louis prosił...
Pokręciłam głową i skierowałam się do drzwi.
- Gdzie ty idziesz? - spytał zdziwiony, jednak nadal ze spokojem nalewał sobie whisky.
Nacisnęłam klamkę, ale Harry zerwał się z miejsca.
- Zostaw mnie... muszę ochłonąć... - powiedziałam cicho.
Nie zwracając na mnie uwagi poprowadził mnie znowu na fotel.
- Słyszałem waszą rozmowę. - zaczął powoli. - Masz przecież mnie.
Przykucnął przy moim krześle. Spojrzałam w te cudowne, zielone oczy, które teraz były pełne troski.
- Nie odpowiedziałaś mi jeszcze na pytanie. - wymruczał mi do ucha. Doskonale wiedziałam o co mu chodzi. Chciałam być z nim w związku, ale nadal coś mnie powstrzymywało.
Pokręciłam bezradnie głową.
Podniósł się trochę i dość agresywnie zaczął całować moje usta. Wsunął ręce pod moją sukienkę delikatnie masując mi uda. Ku mojemu zdziwieniu nie protestowałam.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- No kurwa mać! - warknął Harry i się odsunął. - Wejść!
Drzwi powoli się uchyliły. Lekko przestraszona sprzątaczka cicho zaczęła mówić:
- Dobry wieczór panie Styles, chciałam się tylko spytać o której pan opuści firmę, żebym mogła sprzątnąć gabinet i hol.
- My już jedziemy. - odchrząknął Harry. - Zostawię kartę w recepcji.
- Dziękuję i przepraszam panie Styles.
Wyszła cicho zamykając drzwi.
- Jedziemy do mnie, i nie przyjmuję odmowy. - uśmiechnął się.
- Ale...
- Nie możesz być teraz sama.
Harry's pov.
Gdy dotarliśmy do domu moja matka musiała, po prostu musiała się wtrącić, zrobiła kawę i zmusiła do tego, żebyśmy usiedli i porozmawiali. Sytuację pogarszał jeszcze Dylan, który wiercąc mi się na kolanach dość boleśnie naciskał na mój nabrzmiały już problem w spodniach.
Wystarczył zwykły pocałunek Amelie, a ja już byłem NIESTETY gotowy.
Dodatkowo wiedziałem, że będzie z nią ciężko. Jest teraz trochę przygnębiona, i nie jesteśmy przecież razem, więc ona też nie pomoże mi... jak to sformułować... ujarzmić mój problem.
- Zostajesz na noc Amelie? - pytanie Dylana wyrwało mnie z przemyśleń jaki to ja jestem poszkodowany.
Spojrzałem na nią. Cały czas speszona obecnością matki i oszołomiona tym, co teraz musi wytrzymywać miała trochę nieobecne spojrzenie.
- Niee, skąd. - wymusiła uśmiech, który szczerze mówiąc był całkiem wiarygodny gdybym nie wiedział, jaka jest jej sytuacja. Widziałem, że jest zmęczona, ale z drugiej strony gdybym po prostu odwiózł ją do domu pewnie teraz płakałaby w poduszkę, a tego nie chcę.
- Dla czego? - Dylan zdawał się nie odpuszczać.
- Nie uważasz że to dziwne, że mam spać w domu mojego szefa? - zaśmiała się, a ja głośno odchrząknąłem, dokładnie z trzech powodów. Po pierwsze miałem skojarzenia co do tej sytuacji, po drugie nie lubiłem gdy Amelie traktowała mnie tylko jako pracodawcę, i po trzecie Dylan poruszył się na moich kolanach niezwykle boleśnie zawadzając o mój problem.
Z drugiej strony nie mogłem po prostu wywalić brata, bo zasłaniał wybrzuszenie w spodniach. Nie chciałem wyjść na jakiegoś napalonego nastolatka przy mamie, i przede wszystkim nie chciałem spłoszyć Amelie. ,,Spłoszyć? Miała w szkole biologię." Ale jednak widok na żywo jest gorszy. ,,A może już takie coś widziała?" No właśnie... ona jest dziewicą? ,,Jeśli tak, to z twoim zapałem już długo nie będzie"
Przerażam siebie samego...
- Szefa i chłopaka, to już jest powód żeby zostać. - stwierdzenie Dylana zaskoczyło wszystkich.
- Chłopaka? - odchrząknąłem znowu. - Młody, nie popieprzyło ci się nic?
- Sam widziałem jak 2 dni temu się całowaliście. - uśmiechnął się, a ja drgnąłem. Amelie skamieniała (dosłownie!) a moja matka już obmyślała jak by mnie tu opieprzyć.
- My się nie całowaliśmy. - odparła cicho Amelie rozrywając niezręczną ciszę.
- Ja ją tylko łaskotałem. - uśmiechnąłem się.
- Nie prawda! - Dylan zaczął skakać na moich kolanach, a ja odchyliłem do tyłu głowę i zmrużyłem oczy. Cholera, jaki ból...
W pewnym momencie napotkałem oczy Ami. Śmiała się ze mnie. Z mojego cierpienia. ,,Czyli widziała"
- Ja już nie wiem, jak mam z tobą rozmawiać Harry. - odezwała się matka.
- Nie spotykałem się z nikim od 2 miesięcy! Przestałem z tym! - zaprotestowałem. Nie uprawiałem seksu od 2 miesięcy! JA!
Ja na prawdę cierpię i się poświęcam, niech to ktoś w końcu dostrzeże!
- Chodź Dylan, zrobimy kolację. - pokręciła głową mama.
Chłopiec przestał skakać i wstał, odsłaniając mój problem. W panice chwyciłem poduszkę i zasłoniłem się nią.
- Widzę, że masz duży problem. - zaśmiała się Amelie.
PRZECZYTAŁAŚ = KOMENTARZ
TO WIELE DLA MNIE ZNACZY.
IM WIĘCEJ, TYM SZYBCIEJ ROZDZIAŁ :)
___________________________________________________________________
Wiem, że was zawiodłam z tą czerwoną czcionką, ale niedługo ( maybe next rozdział xd) się pojawi. XX
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja się nie zawiodłam, bardzo, ale naprawdę niektóre momenty to tak mnie rozsmieszyly, że parę razy musiałam wycierać ekran;-). Szkoda mi Harry'ego, bo tak musi się biedaczek męczyć:-(:-D. Wspaniały rozdział, poprawilas mi nim humorB-) dziękuję.
OdpowiedzUsuńDylan rządzi!
OdpowiedzUsuńto dziecko jest najlepsze <333
OdpowiedzUsuń''Widze ze masz duzy problem'' - fajny tekst Amelie :D
Czekam na nexta <3
Boszzz.. genialny <3
OdpowiedzUsuń