poniedziałek, 3 lutego 2014

Prolog

- Drew, mówiłem Ci, że masz mieć gotowe papiery na dzisiaj! - wrzasnąłem.
- T-tak, panie Styles, ale.... - blondynka stojąca przede mną ledwo trzymała się na nogach.
Gwałtownie wstałem z fotela, powodując u niej napad strachu. To śmieszne.
W miarę gdy się do niej zbliżałem, ta oddalała się bardziej. Dobre wyjście, żeby przede mną uciec, do czasu, bo jej plecy i tak dotknęły ściany. Wyciągnąłem dłoń, i delikatnie przejechałem po mocno zarysowanej linii szczęki mojej pracownicy. Przymknęła oczy, a jej klatka piersiowa zaczęła się szybciej unosić. Uśmiechnąłem się pod nosem - uwielbiałem jak na mnie reagowały.
- Jutro chcę je widzieć. Jeśli nie, to do wytwórni możesz już nie wracać. - mruknąłem.
Gdy moja ręka przesunęła się na jej odkryte ramię, jej nogi się ugięły. Dopiero gdy przerwałem pieszczotę, ta się ocknęła. Usłyszałem chichot przyjaciela za plecami.
- Czy to jest jasne? - spytałem ostro.
- O-oczywiście. - odparła cała się trzęsąc.
- Może już pani iść. - z rozbawieniem patrzyłem, jak opuszcza mój gabinet.
- Stary, ona zaraz by zemdlała! - Zayn zaczął się dusić ze śmiechu. - widziałeś jej minę? No, myślę że masz chętną na przyszły wieczór.
- Błagam Malik, ja jednak mam jakieś kryteria. - odparłem nalewając sobie whisky.
Nagle rozległo się pukanie.
- Wejść! - krzyknąłem. W drzwiach pojawiła się sekretarka.
- Pan Tomlinson ma do panów sprawę. Mam go wpuścić?
Malik znów się zaśmiał.
-Tak, proszę. Sarah? - z trudem powstrzymałem śmiech, gdy rozdygotana sekretarka zesztywniała i odwróciła się do nas z maślanymi oczkami.
- Słucham, panie prezesie. - przygładziła nerwowo misterną fryzurę.
- Wiesz, że o takich sprawach możesz nas informować przez telefon? Masz za piękne nogi, żeby męczyć je bieganiem do gabinetu. - odparłem powoli. Zaczerwieniła się i wyszła.
- A może Tomlinson będzie twoją panienką na dzisiaj? - przyjaciel obdarzył mnie uśmiechem.
- Oj Malik, kiedy ty spoważniejesz?
Znów do drzwi ktoś zapukał.
- Wejść! - wrzasnął tym razem Zayn.
- Dzień dobry, nie przeszkadzam panom? - spytał Tomlinson.
- Nie. Jakieś problemy z nagrywaniem? - usiadłem spokojnie na fotelu, wskazując by ten zrobił to smo, jednak odmówił.
- Nie, ze sprzętem wszystko w porządku. Miałbym... prośbę. - chwilę się zawahał, ale kontynuował. - mówił pan, panie Malik, że będzie w wytwórni potrzebny kolejny dźwiękowiec. Tak się składa że...
- Jeśli ma pan kogoś rzetelnego, i godnego zaufania na myśli, to czemuż by nie? Ma pan CV tej osoby? - spytałem przerywając mu.
- Tak, ma CV. Znaczy, miałem na myśli, że może mogli by panowie przyjąć stażystkę na to miejsce. Jest zainteresowana pracą, kończy studia za rok, i myślę że mogłaby się nauczyć, a potem zająć stanowisko. - położył plik papierów na szklanym blacie biórka.
- Widzisz, Styles? Nowa stażystka! Wyczuwam...- Malik zaczął, ale gdy ujrzał moje wymowne spojrzenie zaniechał próby żartowania ze mnie przy pracowniku.
Odchrząknął tylko, i dalej on kontynuował rozmowę.
- Wie pan, panie Tomlinson, że panu ufamy, jest pan naszym najbardziej rzetelnym pracownikiem. Niech pan przyślę tę stażystkę jutro, do naszego gabinetu. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, myślę że za 2 dni może zacząć praktyki.
- Dziękuję panom bardzo! Ja muszę już uciekać, bo za chwilę nagranie. Do widzenia!- dźwiękowiec zatrzasnął za sobą drzwi.

Nie pozorne przyjęcie kolejnej z wielu kobiet na praktyki. Harry Styles nie zamierzał zwrócić na nią najmniejszej uwagi. Często jednak to, co zamierzaliśmy, zmienia się diametralnie.




2 komentarze:

  1. Dopiero zaczęłam czytać,muszę jeszcze przeczytać te 6 rozdziałów,które napisałaś.Świetne ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde. Zapomniałam, żeby tu wcześniej zajrzeć. Musze przeczytać 10 rozdziałów xd MEga♥

    OdpowiedzUsuń