piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 8

Moje życie było pełne łez. Zabrzmiało to głupio, ale tak jest. Dorastałam w biednym domu, moi rodzice ledwo wiązali koniec z końcem. Bogaci sąsiedzi mieli syna w moim wieku, który odkąd pamiętam dręczył mnie, prześladował, w późniejszych latach zdarzało się też, że obmacywał. Szantażował, że jeśli komuś powiem, doniesie na policję, i przekształci to wszystko na moją niekorzyść, dodając że wynajmie sobie najlepszego prawnika, kiedy ja nie miałam żadnych pieniędzy. Chciałam wyjechać i żyć na własną rękę, po prostu musiałam uciec z Wolverhampton. Kiedy powiedziałam o tym rodzicom, wkurzyli się, stwierdzili że mam ich gdzieś i powiedzieli że mogę nie wracać. Z pomocą Liam'a dostałam się do Londynu, gdzie spotkały mnie kolejne tylko problemy.
A teraz, mój szef traktuje mnie jak swoją własność. Szłam powolnym krokiem na Tower Bridge. Nie, nie zamierzałam się zabić chociaż..... to byłoby najlepsze wyjście. Nienawidzę, jak ktoś mnie nie szanuje, jak myśli że jest nie wiadomo kim...
Najgorsze jest to, że go nienawidzę, ale gdy jest z inną... coś jakby się we mnie gotuje. 
Dodatkowo ten wyjazd Nialla. Czasami czułam się jakby to całe życie było pułapką, z której nie możesz uciec.
Harry's pov.
W ogóle nie wiem co się stało. Idealne spotkanie z Caroline, którego nie mogło zniszczyć nic - a przynajmniej tak mi się wydawało, bo gdy zobaczyłem Amelie, a przy niej innego faceta, Caroline zupełnie przestała mnie interesować. Zawsze, gdy w pobliżu była Ami inne kobiety po prostu nie istniały, nie wiem dla czego.  Gdybym nie znał samego siebie, stwierdziłbym, że się zakochałem. Ale przecież to ja. To niemożliwe. Rzuciłem krótkie pożegnanie zdziwionej blondynce czekającej na mnie przy stoliku i wyszedłem. W oddali zauważyłem drobną sylwetkę szybko mijającą tłum ludzi. To musiała być ONA.
Z ciekawości kierowałem się za nią. Z początku myślałem, że pójdzie do domu, ale szła w przeciwną stronę. Przemierzała spokojnie ulice. Widziałem, że ma spuszczoną głowę. Skręciła w boczną uliczkę, więc musiałem przyśpieszyć żeby jej nie zgubić. Kierowała się na Tower Bridge. Różne myśli przychodziły mi do głowy, i z pewnością nie były one zakończone Happy Endem. Przystanąłem, obserwując jak brunetka opiera się o barierkę mostu. Wiatr rozwiewał jej tak idealne włosy. Patrzyła się w wodę, w pewnej chwili miałem wrażenie, że płacze. Moje serce zabiło w szaleńczym tempie, gdy wychyliła się mocniej za poręcz.
- NIE! - krzyk wyrwał mi się z gardła przerywając dziwną jak na Londyn ciszę. Zaskoczona obróciła głowę w moją stronę i uważnie się wpatrywała. Biegiem pokonałem dzielący nas dystans i znalazłem się przy niej, mocno przyciągając ją do swojego ciała, jakbym bał się, że za chwilę ją stracę, jakby była moja.... a nie jest. I w tym momencie coś we mnie drgnęło. Znów odezwała się żądza zdobycia tak trudnego celu.
- Co pan robi? - spytała obojętnie wyrywając się z  moich objęć.
- Amelie, proszę... - poczułem kłucie w sercu. Co PAN robi? dla czego to do cholery tak zabolało? - błagam cię, nie zaczynajmy od nowa... Nie będę cię do niczego zmuszał, ja....
Muszę się do niej zbliżyć. Szantażem nic nie osiągnę, ale przyjaźnią? Może się uda.
- Zostańmy przyjaciółmi. - wypaliłem bez większych wstępów.
- Co? - była chyba jeszcze bardziej zdezorientowana niż jest. - Nie będziesz mnie traktował jak własność, nie będziesz próbować zaciągać mnie do łóżka, nie będziesz.... - zaczęła wyliczać na palcach, ale przerwałem jej głębokim pocałunkiem. To była taka magiczna chwila. Pomimo okropnej pogody, i tego że mój płaszcz był już cały przemoczony od deszczu, ta chwila była idealna.
- Nie będę. Nic, czego nie będziesz chciała. - odparłem odrywając się od jej ust.
- Dobrze. W takim razie nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. - powiedziała i szybkim krokiem zaczęła się oddalać. Czy ja umieram? Ciepło po pocałunku zamieniło się w okropne, przenikliwe zimno. Przełknąłem wielką gulę w gardle i starałem się nie dawać za wygraną.
- Daj mi szansę! Potrafię być inny! - krzyknąłem nie zwracając uwagi na to, że robiłem przechodniom świetne przedstawienie.
- Oboje dobrze wiemy, że nie potrafisz. Przez ten krótki czas poznałam cię dobrze! - krzyknęła. Jej głos ledwo przedzierał się przez uliczny jazgot.
- Proszę, pozwól mi pokazać ci, że umiem! - krzyknąłem, a potem z moich ust wydobył się jęk. Widzę jutrzejsze nagłówki gazet, w których Harry Styles błaga dziewczynę o przebaczenie. Co ja robię.... - Jeśli zawiodę, dam ci spokój!
Chwilami jej sylwetka była zasłaniana przez jeżdżące pojazdy, ale w przerwach między nimi mogłem zauważyć jej wahanie.
- Zastanowię się. - odkrzyknęła i pobiegła do autobusu podjeżdżającego na pobliski przystanek.
Oparłem się plecami o barierkę i podniosłem głowę. Głośno wypuściłem powietrze. Dla czego do cholery ja to robię?! To nie ja błagam innych o szansę, tylko oni mnie!
- Miłość jest ciężka, synu. - poklepał mnie po ramieniu siwy mężczyzna, który nagle znalazł się przy mnie. - Ale warto. Staraj się. Widać, że między wami aż iskrzy.
Oddalił się spokojnym krokiem, podpierając na lasce.
Między nami iskrzy? Cóż, jeśli coś iskrzy, to za pewne tylko nienawiść.
______________________________________________________________
Przepraszam za tak długą przerwę, ale pierwszy tydzień w szkole po feriach jest najgorszy, po szkole jestem wykończona bo się odzwyczaiłam xd Rozdziały będą tak co 2-3 dni, w zależności od ilości zadań domowych i nauki. Ten jest krótki, ale jest pełno treści, i jest jakby wstępem do tego, co będzie się działo wkrótce, a wierzcie mi - BĘDZIE SIĘ DZIAŁO DUŻO!
xx

3 komentarze:

  1. Już czekam na kolejny rozdział♥To jest takie trzymające w napięciu,takie...takie super!Dzięki za poinformowanie mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry weź otwórz oczy, przecież widać, że ją kochasz lol każdy potrafi się zakochać, ty też. A co do tłumaczenia to jest bardzo dobre i dziękuję za informowanie na tt :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wspaniały, bardzo spodobał mi się ten moment z tym starszym panem ;-)

    OdpowiedzUsuń